piątek, 11 grudnia 2015

Prologue


Szczególne podziękowania dla Zuzi, która jako pierwsza przeczytała te wypociny.


      Godzina 3:19. Piątek. 27 maja, 2010 rok. Jeden z najlepszych szpitali w Los Angeles. Zupełna cisza i nagle płacz dziewczyny rozlegający się po całym oddziale intensywnej terapii. To ja... trzy lata temu.  

     Tego dnia moja mama miała wpadek. Dokładnie o 3:19 zmarła na stole operacyjnym. Jechała z pracy gdy nagle jakiś pijany idiota spowodował wypadek. Ostatnie słowa jakie od niej usłyszałam to "Już jestem w drodze kochanie, niedługo będę. Kocham was". To było straszne. Znów straciłam osobę, na której mi cholernie zależało. Tego co się ze mną działo nie da się opisać. Siedziałam w korytarzu, na podłodze i ryczałam. Mój najstarszy brat poszedł do lekarza porozmawiać. Reszta mojego rodzeństwa siedziała w domu i nie wiedziała o tym co się stało. Czekała na telefon od nas. Bałam się do nich zadzwonić i powiedzieć o wszystkim. Nie byłam w stanie. Nie mogłam przestać płakać. Nowe łzy wciąż zalewały moje oczy. Trzęsłam się z bólu. Chciałam sobie coś zrobić, cokolwiek byle tylko ukoić nerwy. 


      Pierwszą osobą, którą straciłam był mój ojciec. To było jakieś siedem lat temu. Pracował akurat w jakimś barze z szybkimi przekąskami, kiedy wybuchł pożar. Nie zdążył się wydostać. Zginął na miejscu z paroma osobami. Po tym wypadku, nie byliśmy już szczęśliwą rodziną jak kiedyś. Mama całymi nocami płakała, a w dzień starała się być silna. Dla nas. Jednak po jakimś czasie zaczęła zaniedbywać pracę i obowiązki domowe, dlatego postanowiliśmy zamieszkać u cioci Cassie, siostry taty. Przyjęła nas z otwartymi ramionami. Pomagała nam jak tylko mogła, ale ona też już nie dawała sobie rady sama. Razem z rodzeństwem znaleźliśmy pracę i kupiliśmy mały domek na obrzeżach miasta. Wszystko się ułożyło. Zapomnieliśmy o bólu. 

       Kilka godzin później uspokoiłam się na tyle żeby pojechać do domu. David pomógł mi wysiąść. Nie miałam nawet siły, by stać sama. Nogi miałam jak z waty. Na twarzy brata zauważyłam zaschnięte łzy. On też cierpiał, ale był silny. Jak mama... 
Zapukał do drzwi i już po chwili usłyszałam kroki. A raczej bieg. Otworzyła nam zmartwiona Vanessa. Spojrzała na Davida, a zaraz potem na mnie. Pokręciła niedowierzająco głową i upadła na podłogę wybuchając głośnym płaczem. Klęknęłam koło niej i ją przytuliłam, po czym sama znów się rozpłakałam. Na korytarzu zauważyłam moich braci. Mieli w oczach łzy. 

     Po kilku miesiącach Van wyjechała z kraju, żeby zrobić karierę. Nie chciała powiedzieć dokąd jedzie. Pożegnała się z nami i pojechała, od tej pory nie dostaliśmy od niej żadnej wiadomości. Jakby zapadła się pod ziemię. Byłam na nią zła, że nas opuściła, że nie została z nami. Powinniśmy być razem i się wspierać. A ona tak po prostu wyjechała. Jednak po roku dostałam od niej list. Napisała w nim, że już dawno chciała to zrobić, a śmierć mamy jej to ułatwiła. Tęskniła za nami. Bardzo. Jednak nie miała zamiaru szybko przyjeżdżać. 
Potem już nic nie wysłała. To był jej jedyny list. 

     Niewiarygodne, że pamiętam to z najmniejszymi szczegółami, chociaż minęły już trzy lata. Siedzę właśnie na urwisku i oglądam wschód słońca. Znów w nocy nie mogłam spać. Rozmyślałam nad sensem życia. 
     Czy kiedykolwiek będę szczęśliwa ?
Westchnęłam. Wstałam i otrzepałam dresy. Ostatni raz spojrzałam na słońce i odwróciłam się po czym pobiegłam do domu.  
    Czas zacząć kolejny ciężki dzień... 

______________________

Jej! Tak więc, witam was na moim nowiusieńkim blogu ^^ God, ale się cieszę ^^ Tak jak mówiłam, to jest ten mój projekt. Mam nadzieję, że blog wam się spodoba. Opowiadanie będzie takie same, jak chciałam napisać na tamtym blogu. Dużo się nie zmieniło. Usunęłam nie potrzebnych bohaterów, poprawiłam prolog, no i rozdziały będą bardziej spójne i ciekawe (mam nadzieję). No i jak zwykle, zapraszam do komentowania, obserwowania i... Co jeszcze można robić na blogu? Eh, róbcie co chcecie :*

 Nicole Lucy Lynch

6 komentarzy:

  1. Piękny *>* już nie mogę się doczekać rozdziału ojojoj... Nie czytałam tamtego opowiadania od początku, więc mam teraz okazje ♥ Nie mogła spać w nocy? Objawy depresji.. :( Ratuj swoją bohaterkę :> nie bądź tak okrutna jak ja :P No i dajesz dajesz dajesz NEX'T <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hyhy, dziękuję bardzo ♥ Na razie jej nie uratuję ^^ Niech sobie upadnie, by potem się podnieść :D

      Usuń
  2. Ojoj ;3 Wspomniałaś o mnie ♡ AŻ CHYBA ZACZNĘ CIĘ LUBIĆ xDD Cudo, cudo, cudo. Nie czytałam bo wcześniej wcisnęłaś mi laptopa i kazałaś czytać xDDD
    Buziaki, NIE pozdrawiam - Zuzia ;33 xD

    OdpowiedzUsuń